piątek, 10 lipca 2015

Wracam do pisania :)

Dawno, dawno nie pisałam, bo oczywiście byłam bardzo zajęta. Tymczasem nowy dom urósł, dzieciaczki też rosną, księżniczka wyrosła z różowej sukienki i oddała ją siostrze, a sama dostała kostium Królowej Elzy z „Krainy Lodu”. Ponieważ maszyna do szycia ostatecznie znowu się zepsuła, obawiałam się podjąć szycia tych wszystkich śnieżynek i tiulowych peleryn ręcznie.
Więc przedsiębiorczy tatuś znalazł na chińskim portalu aukcyjnym gotowy kostium za cenę jedynych 12 dolarów amerykańskich (co przy tamtym kursie dolara wyszło ok. 41 zł, przesyłka gratis!), czyli taniej niż ja bym materiały, tiule i gwiazdki dostała.
Tak więc mam teraz 6-ciolatkę z długim jasnoblond warkoczem a la Elza (tak jej włosy urosły, ze każdego francuza da się zapleść, a dziecko jest cierpliwe ) i 3-letnią blondaskę, która już zaczyna wybierać sobie w której kiecce pójdzie do przedszkola i ściąga gumki z włosków jak jej się fryzura nie podoba. Aż strach pomyśleć, co z tego wyrośnie za 10 lat! A w lustrze się przegląda jakby na randkę się wybierała (gdzie ona to podpatrzyła? A może kobiety to po prostu w genach mają?).
Mąż niby ten sam, tylko czoło mu się coraz bardziej posuwa w kierunku pleców, a linię trzyma lekko zaokrągloną :D. Ale cóż, czas leci, mnie też już troszkę więcej i żadna dieta jakoś tego nie daje rady zmienić. Ale najważniejsze to polubić samego siebie i zaakceptować stan rzeczy. A czasem uciszyć wyrzuty sumienia mega kebabem lub porcyjką pysznych lodów, w końcu jakaś przyjemność się zapracowanemu człowiekowi w życiu należy, prawda? 
Niedługo przeprowadzamy się do naszego upragnionego domku (jeszcze bez mebli) z ogródkiem (jeszcze bez drzewek i kwiatów a za to z chwastami) ale już nie możemy się doczekać. Nasze myśli są teraz podzielone między planami urządzania i wystroju domu a naszą dużą latoroślą, która w wyniku pomylonej reformy naszego fantastycznego rządu ;/ idzie od września do szkoły. Wyprawka powoli się kompletuje, plecak jeszcze nie wybrany bo młoda jeszcze nie wie czy chce plecak z Barbie Superbohaterką czy z Littlest Pet Shop, a my nie wiemy czy chcemy plecak z kółkami, czy może taki z na plecy. A do domku powoli przybywają gniazdka i pstryczki, meble dla dzieci są już wybrane, pozostałe meble odraczamy na termin bliżej nieokreślony.
Wystrój postanowiłam przynajmniej częściowo zrobić sama. Jako zapalona hafciarka krzyżykowa, mam już kilka ukończonych obrazów i co najmniej 10 kolejnych w planie. Zajęcie to żmudne i wymagające dużo cierpliwości, na szczęście mnie szalenie uspokaja i pozwala po całym dniu pracy i dzieci całkowicie się zresetować i nabrać chęci na kolejny dzień. Do tego wystrój domu jest oryginalny .

Postanowiłam pokazać gotowe obrazki oraz te które wyszywam obecnie. Nie wszystkie trafią na ściany w naszym domku, po prostu niektóre wyszyłam dla samego motywu, bo mi się podobał, bo tak naprawdę to do niczego mi nie będzie pasował. Te skrzypce wyszyłam w zeszłym roku na prezent dla kuzyna i jego żony w prezencie ślubnym. Uprzedzam, że moja pasja jest zaraźliwa  Moja kumpela Madzia pod moim wpływem powróciła do tego hobby po 10-cio letniej przerwie, a Kaśka z dnia na dzień obkupiła się w pasmanterii i o godz. 22-giej zadzwoniła do mnie po instrukcje jak zacząć szyć. I zaczęła, a obecnie szyje już kolejne 2 obrazy (naprzemiennie) i ma plan na 2 kolejne! Także polecam pooglądać, popodziwiać (nie krytykować, bo o gustach się nie dyskutuje) i może spróbować pobawić się w haftowanie .

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz