poniedziałek, 25 lutego 2013

Kolejna kolekcja dla zapalonych dziewiarek – zrób to sam?

Prawie półtora roku temu wydawnictwo Hachette wypuściło do kiosków kolekcję zeszytów pt. „Robię na drutach”. Do każdego numeru dodawano malutki moteczek włóczki żeby sobie z niego zrobić kwadrat wg wzoru z danego zeszytu. 90 takich kwadratów ma na końcu dać stylowy pled. Oprócz tego każdy numer zawierał pomysł na sweterek , jakiś bibelocik do domu i praktyczne porady na temat ściegów i ogólnie robienia na drutach.
Pomysł fajny, więc zaprenumerowałam. Zrobiłam już ponad 30 kwadratów, kolejny dziergam w wolnej chwili. Myślę że efekt będzie fajny ale czuje się trochę nabita w butelkę. Mianowicie, ukazał się już nr 89, czyli prawie wszystkie wzory już mam. No i w co najmniej 10 numerach powtarza się ten sam ścieg francuski (tylko w innym kolorze). A za każdy numer się płaci i to nie mało. Co najmniej 5 schematów się powtarza, zmieniają się tylko kolory więc , w ogólnym rozrachunku, za naukę jednego ściegu płaci się kilkakrotnie.
Firma najwyraźniej jednak zarobiła na temacie, bo wypuszcza właśnie kolejną kolekcję, tym razem na szydełko. Kupiłam sobie pierwszy numer „Szydełkowanie jest proste”, bo kosztuje tylko 8 zł więc mogę zobaczyć, co jest w środku. I tu kolejne rozczarowanie: mikroskopijny moteczek włóczki (plus drugi do nauki gratis), szydełko nr 4 dość kiepskiej jakości no i zeszycik z wzorem na kwadrat (pierwszy ze 120-tu), pomysłem na tunikę i poduszki robione oczywiście na szydełku. Czyli jest to kopia numeru 1 „Robię na drutach”. Do tego na okładce zestawu zamieszczono zdjęcie gotowego pledu z szydełkowanych 120 kwadratów. Wprawne oko na pewno zauważy, że pled można poskładać na 4 i ma się 30 schematów, które powtórzone i odpowiednio rozmieszczone tworzą symetryczny efekt. Co więcej – nawet w ramach tych 30-tu kwadratów schematy się powtarzają a zmienia się tylko kolor.
Wydawca jeszcze nie podał ostatecznej ceny jednego numeru, tej informacji nie ma nawet w ulotce reklamowej dotyczącej prenumeraty. Ale, skoro za „Robię na drutach” trzeba było zapłacić 15,99 zł, a „Szydełkowanie jest proste” pewnie będzie podobnie kosztować. Więc cała kolekcja pochłonie ponad 1900 złotych. I za co? Za włóczkę? Nie, przecież z 100g ładnej włóczki płacimy w pasmanterii od 8 do 15 zł. i można z niej zrobić nawet 8 kwadratów. A w jednym numerze za 16 zł dostajesz tylko 25g włóczki. Więc cała zabawa zupełnie się nie opłaca.
Tak więc jeśli chcesz nauczyć się szydełkowania, polecam dowolną książkę z gatunku ABC na półce w Empiku. Jeśli zaś chcesz wydziergać sobie gustowny kocyk, bo już umiesz szydełkować - kup sobie pierwszy nr „Szydełkowanie jest proste” po to by znać wymiary docelowe i rozmieszczenie kwadratów, a włóczkę kup w pasmanterii taką jak ci się podoba (byle pasowała pod rozmiar szydełka). Resztę na pewno odczytasz z obrazka. Całą kolekcję oczywiście jak najbardziej polecam….zamożnym :).

Dylemat mola książkowego

Pisałam już że mam kolejkę książek do przeczytania i ta kolejka stale się wydłuża. Trudi Canavan dopisała ostatnią część do swojej nowej trylogii, a „Księżniczka z lodu”, „Szeptem”, „Upadli” czy „Gdy nadciąga ciemność” okazały się długaśnymi seriami. A do tego pojawiają się kolejne perełki, które jeśli już nie czekają na moim przepełnionym regale lub w pamięci Amazon Kindle’a, to kuszą na półce w Empiku. Na mojej internetowej półce książek do przeczytania na lubimyczytac.pl jest już ponad 230 tytułów.
Obecnie mam dylemat, którą książkę przeczytać. Pożyczyłam od szwagierki „Houston, mamy problem” Katarzyny Grocholi, jestem w trakcie trzeciej części serii „Upadli” pt. „Namiętność”. A na urodziny dostałam od męża trylogię „Pięćdziesiąt twarzy Greya” E.L. James, bo się podobało jego znajomym w pracy i stwierdził że to też coś dla mnie. Jeśli chodzi o tę ostatnią książkę, to przeczytałam pierwszy rozdział i rzeczywiście – zaczyna się intrygująco. I tu właśnie powstał problem: pożyczoną książkę powinno się przeczytać najpierw, a tu mnie ciekawość zżera co będzie dalej z Luce i Milsem (bo jeśli chodzi o „Upadłych” to akurat nie kibicuję Danielowi), no a Anastasia i Christian…tu iskry już widać z daleka.
Chyba po prostu poczekam na jakiś nudny moment i przerzucę się z namiętności w namiętność :P